niedziela, 26 grudnia 2010

Lancome Color Focus - recenzja, część 1.

Share it Please

Bardzo lubię te cienie, szczególnie, że w takim zestawie uzupełniają się wzajemnie i są idealne do zrobienia szybkiego dziennego makijażu. :)

klik, aby powiększyć

Miałam dość bałaganu w cieniach pojedynczych, więc między innymi właśnie moje Lancome przełożyłam do pustej Inglotowej paletki. Stąd tak to wygląda, średnio. ;) Za to porządek w końcu jest.
Dzisiaj tylko swatche połowy kolorów (dolny rządek), na drugą aparat odmówił posłuszeństwa, a konkretnie baterie...


Cienie nie są wybitne. To znaczy - są nieźle napigmentowane, miękkie, łatwo się nimi cieniuje, kolory świetne, ale druga strona medalu jest taka, że z trwałością u nich baaardzo słabo, niestety. Co w przypadku cieni za taką cenę, jest dość sporym minusem, nie ukrywajmy. Dlatego nie wchodzi w grę stosowanie ich bez jakiejś bazy, w innym wypadku dwie godziny i po cieniach zostają tylko nikłe wyblakłe ślady.
Co nie zmienia faktu, że i tak je bardzo lubię, ze względu na kolory i to o czym pisałam na początku.

Color Focus 247 Heavenly Vanilla
 Ładny kremowy odcień, raczej matowy.

Color Focus 248 Sand Beige
Idealny jako cień bazowy, naturalny beżyk. Matowy.

Color Focus 251 Un the au Sahara
 Perłowy brąz.

Color Focus 217 L'ete Indien
Taka śliwka w sumie, z różowymi podtonami. ;-P Cudna. Perłowa.

Polecać ich bardzo jednak nie będę, są różne inne lepsze, (np) pojedyncze NYXy tańsze kilkanaście razy, a z jakością u nich o wiele lepiej.

Nie wiem czy cienie nadal są dostępne w regularnej sprzedaży.

Zdjęcia jak zwykle robione w świetle dziennym, cienie nakładane bez bazy.

2 komentarze:

  1. Heavenly Vanilla podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też mam cienie Lancome właśnie i też średnio u nich z jakością... Za to kolory bardzo fajne!!

    OdpowiedzUsuń