Mam zdecydowanie niedoskonałą cerę, z zaskórnikami i wypryskami walczę od lat, z czego sporo czasu z pomocą dermatologa. I owszem, apteczne specyfiki pomagały, ale na krótko i nie tak do końca, tj. nie udało mi się z ich pomocą uzyskać gładkiej cery.
W pewnym momencie sięgnęłam po serię 3. kroków Clinique (3 - do cery mieszanej w kierunku tłustej), stąd dzisiejsza recenzja.
Krok pierwszy, czyli oczyszczanie
Facial Soap (ok 55zł)
Jest to przyzwoity produkt. Tak, przyzwoity, i nic więcej. ;) Robi to, co do niego należy - oczyszcza ładnie cerę. Nieładnie za to ją 'ściąga'. Zapach neutralny. Pieni się niezbyt mocno, jest jednak dość wydajny. ALE.
Ale to wszystko możemy mieć przy użyciu zupełnie innych, równie dobrych żeli do mycia, innych, ale kilka razy tańszych, marek. Dlatego dla mnie pierwszy krok Clinique odpada w przedbiegach - jakby robił cuda z moją cerą, mogłabym płacić za niego te 50zł, jednak to jest po prostu przyzwoity kosmetyk do oczyszczania twarzy, jakich jest mnóstwo, więc nie widzę powodu do przepłacania. ;-)
Aha, ja miałam produkt w żelu, ale można również używać go w formie mydła w kostce. Tego jednak nie próbowałam, więc nie oceniam.
Krok drugi, czyli złuszczanie
Claryfing Lotion (60zł za 200ml)
Z tego produktu jest bardzo bardzo zadowolona i to jego lubię najbardziej z całej tej serii.
Zadaniem Caryfing Lotion jest delikatne złuszczanie starego, martwego naskórka, dzięki czemu odkrywa się nasza gładsza skóra.
Używałam tego toniku trochę czasu. Najpierw oczywiście był wysyp, o czym ostrzega producent, to znak, że nasza skóra pracuje nad oczyszczaniem. Po paru tygodniach cera stała się ładna, gładka, bez żadnych nowych niespodzianek, stare były sukcesywnie leczone. Miałam pojemność 200ml, która starczyła gdzieś mniej więcej na półtora miesiąca - używałam raz, czasem dwa razy dziennie. Uważam, że to całkiem wydajna rzecz, jak stosowałam różne maści apteczne przepisywane przez dermatologa, starczały na maksymalnie miesiąc, a były w bardzo podobnej cenie, za to takich efektów nie gwarantowały.
Sprawcą tego wszystkiego, jest kwas salicylowy. To właśnie on odpowiada za obiecane złuszczanie i krok w przód w walce o piękną cerę. ;-)
Tylko tutaj znowu ale.
Taki sam tonik z kwasami możemy zrobić własnoręcznie. Wystarczy się zagłębić trochę w biochemiczne podforum na Wizażu, poczytać mazidła.com i voila. :) Wychodzi dwa razy taniej, a w dodatku sami dawkujemy sobie odpowiednie stężenie kwasów.
Jednak przyznaję, jestem zbyt leniwa i zbyt niedokładna na takie zabawy. Wolę dopłacić i mieć gotowy produkt do użytku.
Na koniec bardzo ważna rzecz - przy użyciu kwasów, powinno stosować się kremy z wysokimi filtrami, żeby ochronić skórę przed słońcem. Należy o tym pamiętać.
Krok trzeci, czyli nawilżanie
Dramatically Different Moisturizing Gel (ok 100zł)
Producent zapewnia, że jest to produkt głęboko nawilżający. Bzdura totalna. ;-)
Jest to bardzo lekki żel, który szybko się wchłania i nie roluje pod podkładem. Za to spory plus, można go używać rano i czasem tak właśnie robię. Świetne opakowanie z dozownikiem. Produkt bardzo wydajny, praktycznie dwie krople starczają na całą twarz. Ale naprawdę, nie można o tej emulsji powiedzieć, że głęboko nawilża. I zdecydowanie trzeba by było używać innego kremu - naprawdę nawilżającego - w trakcie stosowania tych trzech kroków.
Nie robi mi cudów z twarzą, nie nawilża, a tego moja cera potrzebuje, więc na pewno nie kupię go więcej. Nie widzę takiej potrzeby.
Podsumowując, w mojej opinii jedyny produkt godny polecenia to Claryfing Lotion z kroku drugiego, czyli złuszczający tonik. Ja na pewno zaopatrzę się w niego jeszcze nie raz.
Zrobił mi dużo dobrego z cerą i na wiele tygodni miałam spokój (po skończeniu używania). Teraz znowu planuję do niego wrócić, bo stan twarzy znacznie mi się ostatnio pogorszył.
Pozostałe dwa produkty nie są według mnie niezbędne i spokojnie można je zastąpić innymi.