środa, 19 czerwca 2013

Paryż - dzień IV :)) i znowu zakupy!:)

Share it Please
No i kolejny dzień w Paryżu za nami, jak się okazało jednak ostatni :) Udało nam się już zwiedzić wszystko co chcieliśmy, więc dzisiaj poświęcamy czas na odpoczynek;) Jutro jeszcze mamy tylko w planach Wersal, a potem ruszamy w dalszą drogę.


Wtorek minął pod znakiem St. Germain. Zaczęliśmy od cmentarza Montparnasse, którego nie polecam, mi się nie podobał i dość szybko stamtąd uciekliśmy.
Piękny za to jest Ogród Luksemburski, zdecydowanie warto się wybrać. Na dłuższą chwilę przystanęliśmy przy polu do gry we francuskie boule. Naprawdę miło się oglądało i w ogóle genialny pomysł z takim miejscem! Nawet była prowizoryczna 'szatnia' na kurtki, itp dla osób, które miały ochotę zagrać. Oczywiście kule również były ogólnodostępne.
Pałac Luksemburski również wygląda pięknie, do środka nie wchodziliśmy.




Dalej poszliśmy na most miłości;) z tysiącem kłódek, sami nie omieszkaliśmy jednej zakupić i powiesić:) Świetnie to wygląda, naprawdę jest ich tam zawieszonych mnóstwo! Niedługo miejsc zabraknie;) W drodze na most przeszliśmy się pchlim targiem (ależ drogo) i zahaczyliśmy o dwa potężne kościoły.



Chwycił nas głód i przede wszystkim pragnienie zimna – we wtorek w Paryżu termometry pokazywały 40st! Także zrobiliśmy sobie dłuższy przystanek w knajpie. Potem na szybkie zakupy do Sephory, gdzie dorwałam swój pierwszy róż Narsa, oczywiście wzięłam Orgasm;) I do tego brązujący mus z Bourjois z letniej edycji limitowanej. Chciałam bazę brązującą Chanel, ale niestety nie mogłam w żadnej Sephorze znaleźć, więc padło na Bourjois. Zobaczymy jak się spisze:) 


Na sam koniec dnia pojechaliśmy w końcu zobaczyć katedrę Notre Dame. Niestety do środka nie udało się nam wejść, bo przyjechaliśmy za późno, ale i od zewnątrz robi wspaniałe wrażenie. Dzień zakończyliśmy zimnym francuskim piwkiem;)


Dzisiaj już mamy za sobą zakupy w Carrefourze, skoczyliśmy z rana po produkty na śniadanie. Do koszyka wpadła jeszcze odżywka do włosów Le Petit Marseiliais oraz woda termalna(?) Evian, zdecydowanie przydatna rzecz w trakcie tych upałów! Wczoraj zużyłam bardzo szybko odświeżający spray Balea...
 

Dzisiaj znowu rano wielka ulewa, a teraz ogromny upał. Dziwna ta pogoda w Paryżu;)

Na koniec zakupy, o których wcześniej wspominałam: 




14 komentarzy:

  1. Ten brązer wygląda ciekawie, ale przeraża mnie jego odcień. Koniecznie o nim napisz coś więcej jak już go trochę potestujesz :) Gdzie ruszacie dalej? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzisiaj Wersal, jutro najprawdopodobniej Nantes, a potem dłuższy postój nad oceanem w Bretanii :)

      Usuń
  2. Ale Ci zazdroszczę tego Paryża... Cudnie tam musi być... :) Super zakupy zrobiłaś, a róż z Narsa to chyba takie kosmetyczne must have każdej kosmetykoholiczki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ile kłódek masakra, byłam ostatnio w międzyzdrojach i było ich raptem kilka

    OdpowiedzUsuń
  4. jak pięknieeeeeeeeeeeeeeeeee :o

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnie, jestem ciekawa jak ceny Nars i bourjois?

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam zwiedzanie:)
    zakupy fajne:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tez bym sobie sprawiła takie zakupy.

    OdpowiedzUsuń