Baza silikonowa Soraya Colour Care - opis producenta
To nieodzowny element idealnego makijażu. Przeznaczona jest do stosowania pod fluid, make-up i puder. Sprawia, że twarz jest lepiej przygotowana do wykonania makijażu. Na takiej bazie trzyma się on dłużej i wygląda piękniej. Dzięki zawartości najnowszej generacji elastomerów i silikonów doskonale się rozprowadza, wygładza niedoskonałości skóry oraz optycznie tuszuje zmarszczki i zapobiega gromadzeniu make-upu w ich wnętrzu. Sprawia, że skóra jest matowa i aksamitna w dotyku. Baza silikonowa oparta jest na lekkiej, delikatnej konsystencji, nie zatyka porów i powoduje, że makijaż wygląda naturalnie.
Baza silikonowa Soraya Colour Care - moja opinia
Ładne czarne opakowanie z pompką. Zawartość 30ml.
Baza ma lekką konsystencję, bardzo łatwo i przyjemnie się ją rozprowadza na twarzy. Nadaje jej takiej 'miękkości', wygładza i zapewnia poślizg, dzięki czemu nawet podkłady w kremie nakłada się na twarz bez problemu. Rzeczywiście przedłuża trwałość, może nie totalnie, ale widać różnicę kiedy się ją zastosuję, a kiedy nie.
Wszystko byłoby ładnie pięknie, ale jest jedno ALE.
Zapchała mnie. ;(
I to w najgorszy możliwy sposób - podskórne bolące gólki, buu. Zachciało mi się testowania parę dni temu i przez to do tej pory się z tym męczę.
Mogłabym obwiniać silikony, ale używałam już wcześniej bazy o nie opartej (mineralnej z Pure Luxe) i nie miałam takiego problemu.
Jeśli ktoś ma cerę skłonną do zapychania - na pewno nie polecam.
Cena: ok 30-35zł / 30ml
U mnie podskórne gule, czerwone i bolące powoduje propylene glycol, który w tej bazie również jest. Może podobnie jak ja, jesteś jedną z niewielu osób, którym ten składnik robi krzywdę? (o dziwo, silikony tak unikane przez większość, są dla mnie przyjazne ;) )
OdpowiedzUsuńA u mnie wszelkie bazy przestały się spisywać. Nie wiedzieć czemu, moja skóra odmówiła jakiejkolwiek z nimi współpracy. W efekcie stosuję tylko krem + podkład i modlę się, żeby całość nie zniknęła mi zbyt szybko. A niestety, zwykle znika. Ehh... chciałabym taki Duraline, tylko że do twarzy ;)
OdpowiedzUsuńCathy, u mnie to jest gorsza sprawa. ;/ Bo pamiętam, że już kiedyś o tym pisałaś, na Wizażu czy blogu, i ja wtedy właśnie zaczęłam to sprawdzać. No i wyszło mi, że nie ma tak łatwo. :P Tzn owszem niektóre zapychające mnie produkty miały propylene glycol w składzie, ale np lotion Cliniqua mnie nie zapycha, a też go ma (bodajże na 4. miejscu). Nie wiem, może to zależy ile nawalili tego glycolu w stosunku do innych składników, nie mam pojęcia. A może to chodzi o jeszcze inny składnik... Nie wiem.
OdpowiedzUsuńAna, mi w sumie całkiem nieźle się sprawdzają bazy MUFE, tj przedłużają trwałość, ale już np nie dają tego fajnego poślizgu, dlatego mi się na testowanie wzięło. Teraz planuję zakupić bazę Kobo, zobaczymy efekty. ;)
Od kilku już dobrych lat korzystam z dobrodziejstw kosmetycznych w postaci silikonowej bazy pod makijaż SORAYA, wymyślonej przez mądrych ludzi dla dbających o siebie kobiet. Baza ta idealnie wygładza drobne zmarszczki wokół ust, kurze łapki i wszelkie nierówności na twarzy. W połączeniu z podkładem tej samej firmy tworzy naprawdę dobry makijaż na cały dzień. Efekt naturalnie gładkiej i młodej skóry na dodatek bez przebarwień utrzymuje sie do wieczora bez konieczności poprawiania. Baza silikonowa to podstawa dla dobrego makijażu.
OdpowiedzUsuń