czwartek, 4 lipca 2013

Alabastrowe Wybrzeże - parę migawek z francuskiej Normandii

Share it Please
Po tygodniu w Bretanii spakowaliśmy się i ruszyliśmy dalej, tym razem mając w planach dwa dni w Normandii - na Alabastrowym Wybrzeżu. Naczytaliśmy się o pięknych widokach i... niestety spotkało nas rozczarowanie.
Bretania jest o wiele cudowniejszym miejscem, z piaszczystymi plażami i ogromnymi klifami. Do tego urocze i klimatyczne miasteczka. Po prostu jest tam idealnie:)
Na Alabastrowym Wybrzeżu plaże są okropnie kamieniste, nawet spacer nie był tam przyjemnością. A klify jak klify;) Do tego o wiele drożej niż w Bretanii czy nawet Paryżu! Banalny przykład - McDonald, do którego udawaliśmy się zawsze w poszukiwaniu internetu;) W Paryżu hamburger 1e, Normandia - 1,8e! W malutkim miasteczku Etretat była nawet strefa płatnego parkowania przy plaży...




Jeszcze nawiązując do jedzenia, w Fecamp poszliśmy na pizzę. Wybrałam jakiś normandzki specjał i na pizzy znalazły się między innymi ziemniaki;) Za to mój brat dostał pizzę z jajkiem sadzonym. Nie powiem, były bardzo dobre i nam smakowały, choć nie wiem czy były warte aż 60zł/szt. A mój deser w postaci Tiramisu w ogóle koło Tiramisu nie stał. Robię lepsze ;-)
Swoją drogą w Bretanii i Normandii pizzerie są na każdym kroku i miejscowi się w nich lubują, za to w Paryżu ze świecą szukać.




Po dwóch dniach na północy Francji obraliśmy kierunek Polska, zahaczając jeszcze po drodze o Antwerpię (zrobiliśmy sobie wieczorny spacer po mieście), Dortmund (stadion!) i oczywiście Berlin (zakupy!:)). Po 2,5tyg wróciliśmy w poniedziałek wieczorem do Poznania, który nas przywitał ogromną ilością pracy. Dopiero dzisiaj udało złapać mi się chwilę oddechu, stąd dzisiejszy wpis na blogu.




W najbliższym czasie pojawi się jeszcze podsumowanie całego pobytu we Francji oraz berlińskie (primarkowe) zakupy;) I w końcu wracam do normalnego blogowego życia!:)

4 komentarze: