O samej Pradze jeszcze na pewno napiszę osobny post, a dzisiaj tylko skarby z tegoż miasta. ;-)))
Nie omieszkałam zajść do drogerii DM oczywiście:) Zaopatrzyłam się tym razem w kosmetyki firmy Balea, Alverde jakoś już nie kusiło. W Rossmannie dorwałam odżywkę Isany, podobno wycofaną w Polsce.
Kupiłam (wszystko Balea): ciasteczkowy żel pod prysznic, pianka pod prysznic, balsam jagodowy do ciała, balsam do ust malinowy, szampon do włosów kokosowy
Nigdy nie ogarnął mnie "szał na Lush'a", a swego czasu taki zapanował w sieci;) Jednak jak już miałam sklep pod nosem to żal było nie zajść... i cieszę się, że to zrobiłam, bo najbardziej w tej marce zachwycały mnie zapachy, a okazało się na żywo, że znaaaacznie odbiegają od opisów. I większość kosmetyków według mnie pachnie brzydko albo przeciętnie.
Choć oczywiście nie mogłam wyjść z niczym i w moje ręce wpadły:
Sugar Scrub - peeling do ciała
Bubble bar The Comforter - kostka do robienia piany
Mask of Magnaminty - maseczka do twarzy
Kusiły mnie też świeże maski, ale stwierdziłam, że dać 50zł za coś czego nie jestem w stanie zużyć, bo termin ważności to miesiąc, jest bez sensu. No i zapachy na żywo mnie nie oczarowały.
No i niekosmetyczne zakupy:) Czyli słooodycze:D Popularna czeska czekolada studencka (wzięliśmy cztery, jedna już zjedzona;-p), Lentylky, żelki Haribo... Breloczek-miś na pamiątkę:) I herbata "borówki ze śmietaną" - nie mogłam nie kupić;-) Plus oczywiście czeskie piwo, którego na zdjęciu nie ma.
Jedno co muszę przyznać, kosmetyki mają drogie. Droższe niż w Niemczech czy nawet Polsce. Np. żel pod prysznic Balea w Niemczech kosztuje 0,65e (czyli ok 2,7zł) a ten sam w Czechach 29kr (czyli ok 5zł).
Nie mówiąc już o Lush'u, gdzie przebitki są jeszcze wyższe!
No ale za zachcianki trzeba płacić;-))
Miłego wieczoru:)))
Zazdroszczę udanych zakupów, jak byłam mała co pół roku jak nie częściej jeździliśmy z rodziną do Czech :) teraz nie byłam tam od prawie 7 lat :) chociaż pod koniec stycznia będę w Niemczech to wreszcie zaspokoję swoje kosmetyczne potrzeby z drogerii DM :)
OdpowiedzUsuńMask of Magnaminty - doskonały wybór :) czekolady Studenckie uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńO jak strasznie zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńzałuje że nie mogę och spróbować zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zakupy, mi chyzba nigdy nie uda się przetestować kosmetyków Balea:(
OdpowiedzUsuńoooooo oddaj :D
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie! Zapraszam Cię na mój blog gdzie trwa Nepalski Tydzień Mydlany. Przez siedem dni, codziennie, możesz wygrać mydła wytwarzane ręcznie w Nepalu. Dodatkowo masz szansę na wygranie nagrody głównej 300 zł i 2 x po 100 zł. Szczegóły u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńW Czechach faktycznie jest jakoś drogo. Byłam parę razy na zakupach przejazdem na wczasy i mam podobne odczucia.
mmm cudowne, smakowite zakupy :)
OdpowiedzUsuńobserwuję i pozdrawiam :)
mam ten żel balea i ładnie pachnie, niestety na skórze w ogóle go nie czuć. no ale mała przyjemność w czasie kąpieli jest :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A