czwartek, 31 stycznia 2013

Szminki Kate Moss dla Rimmela:)

O tych pomadkach już parę razy wspominałam, nawet pojawiły się w ulubieńcach grudnia;) Czas na troszkę pełniejszą recenzję, bo na pewno na to zasługują:)

Pomadki Kate Moss dla Rimmel (kolekcja zwykła i matowa)


Opakowanie
Przepiękne. Opakowania są proste, ale gustowne, wyglądają naprawdę ładnie. Plastik jest porządny, zamknięcie pomadki nie lata, nie otwiera sie samo, bez obaw można wrzucić do torebki.


Konsystencja, zapach
Konsystencja kremowa, pomadki bez problemu rozprowadzają się na ustach, nie zaznaczając przy tym żadnych suchych skórek czy innych chwilowych niedyspozycji ust;)



Opinia końcowa 
Szminki Kate Moss są bardzo trwałe, wytrzymują na ustach ze spokojem parę godzin - pomimo jedzenie, picia, oblizywania ust. To jest ich największy plus, nigdy nie miałam tak trwałych mazideł do ust.
Na ustach wyglądach naprawdę świetnie, matowa rzeczywiście daje efekt matu. Bardzo podoba mi się gama kolorystyczna, na razie mam dwie, ale na pewno zaopatrzę się w więcej;-) Są bardzo dobrze napigmentowane, intensywne.
Odkąd je kupiłam w listopadzie, nie używam pomadek innych firm:P


Zdecydowanie polecam:))
Znacie, lubicie? Może jakieś inne pomadki przebiły w Waszych rankingach;) te Kate Moss?
Continue Reading...

wtorek, 29 stycznia 2013

Pobawiłam się...

...barwnikami w końcu:D

Zupełnie mi wyleciało z głowy, że to dzisiaj mam urodziny, co za tym idzie pusto w domu jeśli chodzi o składniki do wymyślniejszych ciast:P A że goście się zapowiedzili to coś trzeba było zrobić. Na szybko wyszło to:






Miłego wieczoru:)

Continue Reading...

sobota, 26 stycznia 2013

Miła niespodzianka z wczorajszego ranka;-)

Wczoraj na facebook'u wspominałam, że przyszła do mnie paczka z cudeńkami;-) To dzisiaj prezentacja zawartości:))


Nieczęsto przyjmuję propozycje współpracy, ale ten duński producent dermokosmetyków bardzo mnie zainteresował. Decubal dopiero wchodzi na polski rynek, ale mam nadzieję, że zagości na dłużej, bo pierwsze wrażenie zrobił na mnie bardzo pozytywne:) Oczywiście ledwo dostałam, poleciałam do wanny, żeby wypróbować:P


Opakowania są świetne, bardzo w moim guście:)


Mam nadzieję, że kolejne wrażenia z używania będą równie pozytywne:)


ps. Wybaczcie, że ostatnio mnie trochę mniej na blogu, ale pracuję nad czymś intensywnie i mam nadzieję, że już na początku lutego będę mogła się pochwalić:))
Continue Reading...

sobota, 19 stycznia 2013

To jest hit!;)

Dziś o jednym z Lush'owych (i moich:D) hitów;) Czyli o bardzo popularnej maseczce do twarzy:) Jedynej, która przekonała mnie do jej regularnego używania;p

Lush Mask of Magnaminty - maseczka/oczyszczacz do twarzy 

 
Opakowanie
Lubię te Lushowe opakowanie, mają coś w sobie:) Zrobione z mocnego plastiku, zakręcane. Jedyny minus - straszliwie się brudzi, ale to raczej kwestia zawartości.

Konsystencja, zapach
Zapach - pasta do zębów:D I konsystencja też bardzo podobna. Gęsta zielonkawa pasta z granulkami. Maseczka jest bardzo wydajna i pomimo, że używam jej już ponad 2 miesiąca, ledwo doszłam do połowy opakowania.


Działanie
Używam zawsze podczas kąpieli, nakładając na początku i zmywając pod koniec (kiedy wszystko już jest zaschnięte). Podczas zmywania używam jej jeszcze jako peeling - masując twarz. Maseczka jest oczywiście oczyszczająca i to jest jej główne zadanie. Sprawdza się w tym 100%. Skóra po jej użyciu jest naprawdę oczyszczona i odświeżona. Niestety wysusza i po użyciu mamy uczucie ściągnięcia. Myślę jednak, że po prostu nie jest to maseczka do codziennego używania;) Raz na jakiś czas krzywdy nie zrobi. Lubię ją nałożyć kiedy przedokresowo mnie wysypuje, od razu wszystko się uspokaja.


Opinia końcowa 
Jestem bardzo zadowolona, jedyny większy minus to krótka ważność - cóż, coś za coś. I oczywiście trudna dostępność. Jednakże na pewno będę starała się regularnie w nią zaopatrywać, bo po prostu się sprawdza i jak na razie jest to moja ulubiona maseczka. Szczególnie, że nie zapycha!

Polecam:)

Testowałyście? Wolicie Mask of Magnaminty czy może jakąś inną Lush'ową maseczkę? :) A może w ogóle nie jesteście przekonane do tej firmy?:D

ps. Pamiętajcie o rozdaniu!:) Więcej informacji z lewej.
Continue Reading...

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdanie - Balea!:) Zapraszam:))

Cześć Dziewczyny!:))

Chciałabym Wam dzisiaj zaproponować małe rozdanie - nagrodą będzie niespodzianka:)) Zdradzę tylko, że na pewno firmy BALEA!:)




Zasady są bardzo proste:
a) musisz być publicznym obserwatorem bloga i/lub polubić profil Swirl Pearls na Facebook'uu
b) musisz wypełnić poniższą ankietę
c) i podać mi swoje maila;)

Rozdanie potrwa do 31.01.2013 włącznie.


Zapraszam!:)


Continue Reading...

środa, 16 stycznia 2013

Zakupy! ;-)

Zacznę od rzeczy, którą jestem zachwycona i jak tylko zobaczyłam na półce w sklepie Flo, wiedziałam, że muszę mieć:D Czyli psia;) solniczka i pieprzniczka:D


Czyż nie są urocze?;))

Wczoraj również udały mi się zakupy w Tesco - trafiłam na obniżkę Nuxe -30%; dodatkowo zestaw toników był przeceniony ze względu na kończącą się ważność. Za 600ml zapłaciłam 40zł:)) Jedna butelka pójdzie w świat, bo przy moim tempie i ilości kosmetyków nie byłabym tego w stanie zużyć;) Jakby ktoś był zainteresowany tonikiem Nuxe w niskiej cenie, zapraszam do kontaktu:)
Z odżywką mango Klorane też mi się udało - na półce przeceniona cena wynosiła 20zł, w kasie wyskoczyło 15zł:)


W TK Maxx udało mi się dorwać puder firmy, na którą czaiłam się już długi czas, czyli Physicans Formula:) Jestem zachwycona, opakowanie jest świetne:))


W Tesco również wypatrzyłam żel pod prysznic o pięknym malinowo-granatowym zapachu. Ktoś się wzorował na Original Source;-) Było jeszcze kilka innych równie pysznych zapachów, jestem ciekawa jak te żele się sprawdzą:) Kosztują 5,99zł.
W Naturze dorwałam słynny olejek łopianowy Green Pharmacy, w promocji za 5,49zł.


Uwielbiam mazidła do ust, więc nie mogłam nie kupić nowości Nivea - masełka do ust. Wybrałam wanilię z makadamią. Już stało się moim ulubionym:D


W Super-Pharm sporo przecenione były suplementy, skusiłam się na parę rzeczy;)



I na koniec Yankee Candle. :)


:)
Continue Reading...

niedziela, 13 stycznia 2013

Intensywe doznania;-))

Original Source, jak zapewne dobrze wiecie, wypuściło na zimę dwa nowe żele pod prysznic. Intensywne zarówno jeśli chodzi o kolory, jak i zapachy;-) Wiem, że różne opinie o tych żelach się pojawiały, ale ja jestem baardzo zadowolona:)

Original Source żele pod prysznic Plum&Marple oraz Orange&Liquorice




 
Opakowanie
W przypadku opakowania padło wieele negatywnych opinii, ponieważ OS wycofało się z membran na dozownikach. I muszę się przyznać - gdyby nie informacje o tym w Internecie, w ogóle bym nie zauważyła! Z moich żeli (bez membran) nic się nie wylewa (a przechowuję je w koszyku w różnych pozycjach;)), dozuje się ilość odpowiednia do użycia. Toteż naprawdę jestem zdziwiona tymi negatywnymi opiniami. Jednakże OS i na to się przygotowało, i proponuje proste rozwiązanie:





Konsystencja, zapach
I konsystencja, a przede wszystkim zapach, to największe plusy tych produktów. Oba te żele są gęstsze od wcześniej przeze mnie używanych innych klasycznych zapachów OS, co mi bardzo odpowiada. A zapachy... mmm... Śliwkowy kojarzy mi się z jakimś smakiem z dzieciństwa, niestety za nic nie mogę sobie przypomnieć z czym dokładnie... W każdy razie, oba żele pachną zabójczo i intensywnie. Za to je uwielbiam:)



Opinia końcowa
Zdecydowanie te żele polubiłam i wracam na stałe do OS;) Myje się nimi dobrze, zapachy są genialne... Jedynie jeśli ktoś oczekuje, że po kąpieli zapach będzie wyczuwalny na skórze, zawiedzie się. Ale ja jeszcze takiego żelu nie spotkałam, poza tym i tak zawsze używam (pięknie pachnących;)) balsamów. Zdecydowanie polecam! Również za energetyzujące kolory:D

Nie mogę się już doczekać serii letniej, na którą my wszyscy mamy wpływ! Wystarczy zagłosować na facebooku :)) Mój głos poszedł na ananasa i owoce leśne. Jakie Wy chciałybyście zapachy z tej nowej serii?:))


Continue Reading...

piątek, 11 stycznia 2013

Pyszności...

Czy może być coś lepszego na śnieżny zimowy wieczór niż Chai Latte?


Oczywiście!
Chai Latte z muffinkami czekoladowo-orzechowymi. 
Totalna rozpusta;-))


Przepis na muffinki czekoladowo-orzechowe (wzorowałam się na tym z Kwestii Smaku):

składniki
150 g roztopionego masła
2 duże jajka 
170 ml mleka

300 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
3 łyżki kakao
1 szklanka cukru
1 cukier wanilinowy


150g czekolady/groszków czekoladowych
3/4 szklanki zmielonych orzechów laskowych

sposób wykonania
Składniki suche mieszamy z suchymi, mokre z mokrymi. Łączymy szybko obie mieszanki (mogą zostać grudki), dodajemy do nich czekoladę i orzechy. Delikatnie mieszamy.
Nakładamy do papilotek (wyjdzie 12-16 babeczek), wkładamy do nagrzanego do 180st piekarnika i pieczemy ok 20min.
Gotowe:)


Uwielbiam muffinki i wszelkie inne babeczki, między innymi za minimalny nakład pracy - szybkość robienia:) Jakie są Wasze ulubione babeczki?:))
Continue Reading...

wtorek, 8 stycznia 2013

Mój ulubiony...:))

To już chyba kultowy blogowy (i nie tylko;)) produkt do ciała. I, jak dotąd, mój ulubiony wśród olejków. Bardzo polecam!

Olejek do ciała z paczulą i czarną porzeczką Alverde


Opakowanie
Ładne, szklane i przede wszystkim ze świetną pompką, która pomaga dozować odpowiednią ilość olejku. Zdecydowanie na plus!


Konsystencja, zapach
Zapach... genialny. Porzeczkowy z lekko ostrą nutą. Uwielbiam go:)) Również za to, że długo utrzymuje się na skórze i jest intensywny. Konsystencja idealna, olejek jest bardzo wydajny i starcza na długo.


Działanie
Spełnia swoje główne założenie, czyli przede wszystkim świetnie nawilża. Skóra po użyciu jest miła i miękka w dotyku. Olejek wchłania się błyskawicznie, za co również ogromny plus.



Opinia końcowa
Świetne nawilżenie, genialny zapach, naturalne składniki, ładne i funkcjonalne opakowanie, czegóż chcieć więcej? :) Zdecydowanie polecam! 


Lubicie olejki? Ja bardzo! Lubię testować różne nowe, także może znacie jakieś godne polecania?:)
Continue Reading...

niedziela, 6 stycznia 2013

Czas był i na mnie;-)

Podobno jak nie ma kogoś na Facebook'u to nie istnieje, więc w końcu i ja musiałam założyć profil bloga Swirl Pearls na tym portalu. :)

Będzie mi miło jak polubicie;)


Miłego wieczoru!:)))
Continue Reading...

sobota, 5 stycznia 2013

Moja kolekcja róży, bronzerów i rozświetlaczy:)

Nowy Rok - to inwentaryzacja;)) w kosmetykach.
Nie wiem czy lubicie tego typu wpisy, ja uwielbiam takie oglądać na innych blogach:) Dzisiaj na próbę moja kolekcja róży/bronzerów/rozświetlaczy. 


Nie mam tego wiele, róży używam dość rzadko, zazwyczaj tylko konturuję twarz bronzerem.

Sleek Blush Pomegranate
ELF Countouring Blush & Bronzing Powder
Benefit Coralista
Inglot nr 90
W7 Africa
NYX Blush Angel
Alverde Pastell Rose

Ulubione? Chyba Coralista i NYX, oba bardzo przyjemne w użyciu:) I trudno sobie zrobić nimi krzywdę;-)



Jeśli chodzi o bronzery, zdecydowanie moim ulubionym jest The Balm Bahama Mama i nie umiem przestawić się na żaden inny:-p Kolor pasuje mi idealnie, stąd to praktycznie mój jedyny bronzer. Drugi to już wyżej przedstawiane duo z ELFa.



I na koniec rozświetlacze - stary poczciwy AOH z Essence - pomimo, że ma już ze 3 lata, ciągle mi służy bardzo dobrze. A że rozświetlaczy używam bardzo rzadko, nie szukam innych; tyle mi starczy. I W7 Africa, tutaj sama nie wiem do czego zaliczyć ten produkt - rozświetlacz? róż?;) Coś pomiędzy:P


Macie ochotę na więcej postów tego typu, np z całą moją pielęgnacją?
Continue Reading...

piątek, 4 stycznia 2013

Kapielowe umilacze (?)


Dziś parę słów o dwóch małych kąpielowych gadżetach. Inaczej chyba tego nazwać nie można, bo w skrócie - nie robią nic:D oprócz tego, że są:P



Pierwszym bohaterem tego wpisu jest Mydlane konfetti SPA Aroma
Paczka (dość mała, ale z wystarczającą zawartością) mydlanych serduszek w różnych kolorach. Zapachu brak. Jak używać? Wrzucamy do wody i serduszka się rozpuszczają i rozpadają na małe kawałki. Także nawet ładny efekt na wodzie utrzymuje się bardzo krótko. Co nie zmienia faktu, że do jakiejś romantycznej kąpieli można użyć jako urozmaicenie;)
Nie pachnie, nie tworzy piany, dość szybko znika. 


Drugi bohater - Musująca pastylka do kąpieli o zapachu gruszkowym
Kupując, miałam nadzieję na jakiś fajny efekt musujący + zapach + tworzenie piany. Nic z tego 8)
Pastylka owszem musuje, ale czuć to jedynie w momencie wzięcia jej pod wodą w ręce. W innym wypadku tego nie widać/nie słychać. Sama pastylka pachnie ładnie, niestety tylko przed wrzuceniem do wody. Piany ani trochę. No nawet dla dziecka myślę, że byłby to dość nudny dodatek do kąpieli.




Konfetti dorwałam w Naturze na przecenie za jakieś 3,99zł, pastylkę w Biedronce na promocji chyba za 1,99zł. Plus tych produktów - cena;))

Podsumowując, szału nie robią, ja się rozczarowałam i raczej nie polecam. Są zdecydowanie lepsze umilacze kąpieli dostępne na rynku i o nich już wkrótce;-)
Continue Reading...

czwartek, 3 stycznia 2013

Wileńskie (i nie tylko;)) zakupy!:))


Jadąc do Wilna śmiałam się, że specjalnie dla mnie otworzyli Lush'a, bo zrobili to dosłownie jakiś tydzień przed moim przyjazdem. Ale byłam zadowolona;-) Dodając do tego ogromny wybór przeróżnych kosmetyków rosyjskich (i nie tylko), niedostępnych (lub trudno dostępnych) w Polsce, byłam w raju:P

Przyznam szczerze, że wybierałam kosmetyki 'na czuja' - nie odczytam cyrylicy, po litewsku również nie mówię, także łatwo nie było. Oczywiście wiedziałam, że szampon to szampon, a odżywka to 'balzamas':P Ale już na przykład wzięłam maseczkę do twarzy, myśląc, że to krem:p  Nie zmienia to faktu, że z zakupów jestem ogromnie zadowolona:)







Zaopatrzyłam się w kosmetyki Natura Siberica (dość znane w blogowym świecie) - odżywkę i maseczkę do twarzy. Również nie mogłam pominąć kosmetyków 'Receptury babuszki Agafii' - w tym przypadku wybrałam maskę i olejek do włosów. W ręce wpadła mi również odżywka Live Clean z olejkiem arganowym - akurat była przeceniona na 14LT (ok 17zł), więc się skusiłam. Wpadło mi też do koszyka masło kakaowe do ciała. Na zdjęciu nie ma jednego litewskiego szamponu, który dałam mamie.

Powiem Wam szczerze, że przebitki w polskich sklepach internetowych z tymi kosmetykami są ogromne. Choćby ten olejek do włosów - w Wilnie kosztował 7,5LT, czyli ok 9zł, a u nas w Polsce - 18zł. Masakra;)

Odwiedziłam oczywiście też Lush'a...



Ceny bardzo porównywalne do tych brytyjskich, niższe niż w Pradze czy Berlinie.
Tym razem wybrałam sobie peeling do twarzy 'Let the good time roll' (chciałam Angels on Bare skin, ale ten zapach... fuj), kulę do kąpieli Dragon's egg (chyba:P), szampon do włosów nabłyszczający oraz FUN, czyli taką modelinową kostkę do kąpieli.

I na koniec jeszcze niepublikowane;) dotąd zakupy z grudnia w Polsce:



W TK Maxx dorwałam przeceniony zestaw dwóch lakierów - wzięłam głównie ze względu na ten brokatowy:) W aptece wypatrzyłam płyn micelarny Oeparol, bo Vichy już na wykończeniu. W Biedronce w moje ręce wpadł olejek do kąpieli, na który czaiłam się już od dłuższego czasu, ale cena mnie zniechęcała. I na koniec jeszcze produkt zakupiony podczas DDD - W7 Africa :))

Zapomniałabym;) Cudny świecznik dorwany w Empiku za 5zł:D

 

Jakiego produktu najchętniej przeczytałybyście recenzję w pierwszej kolejności?:) 
Jutro najprawdopodobniej pojawi się recenzja dwóch gadżetów kąpielowych - ale nie tych z tego wpisu;)

Continue Reading...